Wzrost cen mieszkań wyhamuje jeszcze bardziej. Ale czy ceny spadną?
– Jak wynika z analiz NBP w I kw. 2024 r. w porównaniu do IV kw. 2023 r. ceny mieszkań wzrosły o 9,8% i to już koniec szału zakupowego, obserwowanego w drugiej połowie minionego roku – mówi w rozmowie z MarketNews24 Kuba Karliński, założyciel spółki Magmillon, autor książki „Zarabiajmy na nieruchomościach”. – Wzrost cen spowolnił i teraz można zastanawiać się co dalej, czy ceny będą spadać.
Ceny nieruchomości w Ii kwartale 2024 roku
Dane zbierane przez wyspecjalizowane portale dotyczą cen ofertowych. W II kw. 2024 r. odnotowano 14 proc. wzrost na rynku pierwotnym i o 18 proc. na rynku wtórnym w porównaniu z okresem sprzed roku. To mniej niż pomiędzy pierwszymi kwartałami 2024 i 2023 r., gdy wzrosty wyniosły odpowiednio 15 i 19 proc. Obecnie najszybciej rosną ceny lokali mieszkalnych w Kielcach, Krakowie i Rzeszowie, ale są też minimalne spadki, jak w Opolu czy Olsztynie.
Ceny ofertowe na rynku pierwotnym rok do roku rosły bardzo szybko, jak wynika z danych NBP za I kw. 2024 r. W Warszawie z 13 302 zł do 16 191 zł za 1 m kw. To wzrost o 21,7 proc. Dla 7 największych rynków mieszkaniowych (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław) ceny wzrosły z 11 919 zł do 14 155 zł, a więc o 18,7 proc. rok do roku. Dla porównania rok wcześniej, gdy nie obowiązywał program przedwyborczy rządu PiS „Bezpieczny kredyt 2.0”, ceny na rynku pierwotnym zmieniły się na siedmiu najważniejszych rynkach mieszkaniowych z 11 034 zł za m kw. w I kw. 2022 r. do 11 919 zł, a więc o 8,0 proc.. O ile w II kw. 2023 r. średnia cena dla tych miast wynosiła 12 253 zł, to zapowiedź wprowadzenia programu i okres jego obowiązywania przyczyniły się do wzrostu ceny do14 155 zł (średnia cena deweloperska w I kw. 2024), a więc o 15,5 proc. wyższej.
Ceny ofertowe a ceny transakcyjne
Ceny transakcyjne były – jak wynika z analizy NBP dotyczącej I kw. 2024 r. – niższe od ofertowych nawet o prawie 10 proc., jak w przypadku Gdańska, to dla 7 miast był to wzrost z 11 327 do 13 500 zł, a więc o 19,2 proc..
– Teraz dużo będzie zależeć od tego co będzie się działo z programem rządowym, zapowiadanym już przez nową, rządząca koalicję, a nazywany „kredytem 0%” – komentuje Kuba Karliński, założyciel spółki Magmillon. – Jeżeli program wejdzie w życie, to prawdopodobnie znów zobaczymy dwucyfrowe wzrosty cen, a wzrost cen do końca tego roku o 15-20 proc., to oszczędna kalkulacja.
Program podlega kolejnym modyfikacjom, raczej słabnie entuzjazm, aby został wprowadzony, zwłaszcza ze względu na bardzo duże obciążenie dla budżetu państwa, a więc dla podatników.
Rząd postanowił posłuchać ekspertów, którzy twierdzą, że program nie będzie korzystny dla kupujących, ze względu na pobudzenie popytu w ślad za którym podążać będzie przyspieszony wzrost cen.
– Jeżeli ten rządowy program nie zostanie wprowadzony, to spodziewałbym się wzrostu cen w tym roku o 10 proc. i traktuje to raczej jako minimum – dodaje K.Karliński. – Nadal mamy wysoka inflację, a ceny energii rosną, a marże deweloperskie maleją, nie można wiec spodziewać się, że ceny zaczną spadać. Oczekując na rozwój sytuacji deweloperzy ograniczają podaż.